MG Dartius Sesja nr#?? :"FEAR"

Dartius

*Winda jechała w dół parę minut gdy wreszcie się ukazała i żołnierze otworzyli drzwi wszystko się wyjaśniło. Rozszarpane w pół zwłoki leżały na wprost was. Posoka choć wyschnięta była bardzo wyraźnie widoczna. Przerażona twarz wyglądała jakby zaraz miała wykrzyknąć całe powietrze z płuc. Porysowane ściany świadczyły o czymś wystarczająco dużym, by bez najmniejszego problemu rozciąć tego gościa. Wojskowi od razu przyjęli pozycje obronne obstawiając prawy i lewy korytarz*

// trudny rzut morale na lęk: Mysz wyniki: 10,19,1 Zick: 10,13,1 - oboje oblewacie test//

Mysz

*umarłem.... gdyby nie to że zdążyłem się odlać przed całą podróżą popuścił bym... Cofnąłem się do tyłu miejscowiąc broń na podpórce z ręki. Pistolet drgał a ręka chodziła z zwłok do zwłok. Przypomniało mi się... lat dwa temu... kiedy to Set... i Kruk... zostali rozszarpani przez mątwy... krew posoka... nie zdecydowanie dość... Bicie serca nie pozwala mi się skupić...*

Anfarius

*I tak oto panowie... mamy przesrane*Próbuje zachować zimną krew, jednak po chwili nerwy puszczają. Pot sperla czoło, nogi zgięte, UZI w dłoni, palec drży na spuście. Kolana me ugięte, wzrok smaga ciemne ściany, byle nie patrzeć na zwłoki*Kurwaaaaaa!*Próbuje tym prostym słowem nieco się rozluźnić.

Dartius

*żołnierze niemal kompletnie zignorowali wasze zachowanie. Jeden z nich szybko zatkał usta Zickowi*Cicho idioto. Chcesz żeby nas usłyszeli?*Rzucił półszeptem. Następnie puścił Cię i wraz z resztę kompanów udali się w lewy korytarz. Ruszając za nimi spotykaliście podobne zjawiska gęsto rozsiane po bazie. Gdzieniegdzie leżała broń różnego kalibru lecz po dokładniejszym sprawdzeniu magazynki były puste a w okolicy leżało pełno łusek. Ostrożnym krokiem kroczyli zgodnie z mapką którą miał najstarszy rangą wojak. korytarz zakręcał w różne strony, mijając inne odnogi, pomieszczenia można było w sumie zauważyć, iż była to bardziej placówka naukowa niż wojskowa*

Mysz

*bagno.. pierodolone bagno... pomyślałem i hardo wpasowałem się między wojaków byle by nie iść z tyłu... wiadome jak w filmach.. zawsze coś strasznego porywa tego co jest na końcu* Tak.. zachowajmy spokój... *gadam do siebie szeptem próbując jak kolwiek się uspokoić*

Anfarius

Idę w pobliżu Myszy... Cywile powinni się trzymać razem... byle nie być z przodu... jak w filmach... zawsze najbardziej narażony jest ten z przodu*A tak wogóle, to czy mógłbym się dowiedzieć, co ja tak naprawdę tu robię... i za ile?*Głos mi się łamie. Rozklejający się snajper.... żenada.

Dartius

*Jeden z nich który był czarny palec na ustach położył na znak ciszy. Klucząc szliście z dobre 8 minut okalając wzrokiem co tylko się da. Przy którymś z zakrętów dowódca zatrzymał się i w momencie skamieniał. Każdy który szedł za nim zrobił prawie to samo. Wychodząc z zakrętu zrobiliście praktycznie to samo. Ogromne stalowe grodzie grube na prawie 30 cm niemal poszatkowane. Dziura wielkości ponad dwa metry, wszędzie walające się kawałki bramy oraz zwłoki, podłoga wyglądała jakby ktoś wysypał ze dwa wiadra łusek na nią. Po otrząśnięciu wojskowi ruszyli przez dziurę do środka.*

Mysz

*nie wróże nic... nic dobrego... może by tak zawrócić? Jakieś wsparcie czy coś? Ehhh... zachciało im sie bawić w bohaterów... Ruszam za nimi... ostrożnie rzecz jasna... Gdybym miał oczy w dupie właśnie oglądały by wszystko wkoło*

Anfarius

Nie ruszam się z miejsca. Wokół mnie, ciemność. Boje się... ja nie chcę*Kurwaa! popierdolce... ja zawracam! Bawcie się w bohaterów... proszę bardzo! Ja nie chcę, ja...*Głos mi się załamał totalnie, oparłem się o ścianę i osunąłem w duł. Łkałem, czułem, jak czyjaś krew moczy mi ubranie. UZI wypada z ręki, snajperka zsuwa się z ramienia.

Dartius

*Dowódca podbiega do Zicka i uderza go w pysk* Morda kretynie. Nie mamy najmniejszego pojęcia co tu można znaleźć więc kurwa stuj ryj bo zrzucisz na nas jakieś gówno*Rzekł niezwykle twardo. Wpieniony kapitan pokręcił głową i rozkazał swoim obstawiać wejście. On sam wszedł do środka. Mysz jak zwykle ciekawski wychylił łeb by zobaczyć co w środku jest. Wiele pulpitów kontrolnych, w cholerę kabli porozwalane papiery, w cholerę krwi i zwłok w białych kitlach. Oraz środek. Wyglądał jak stół operacyjny....prawie, Nie licząc powyginanych klamr mających przytrzymać coś lub kogoś w środku. Dowódca zaczął przyglądać się monitorowi i po chwili wyciągnął jakąś płytkę ze środka panelu* Dobra spadamy stąd.*rzucił i szybszym krokiem udali się w drogę powrotną*

Mysz

*Nareszcie!! Ale... nie to napewno tak się nie skończy... zawsze ale to zawsze kończy się źle... kurwa zginiemy tutaj!! Panikuje w głowie jednak nie chce dac tego po sobie poznać. Trzymam dalej pistolet na podpórce z ręki i ruszam wraz z zbrojnymi ku wyjściu*

Anfarius

No i umoczyłem. Wstaję z miejsca, zarzucam snajperkę na plecy, UZI w dłoń, rozmasowuje sobie twarz. Pierdolony... idiota!. Idę za zbrojnymi*Che do wyjścia, do wyjścia*

Dartius

*Gdyby Mysz był jasnowidzem zarabiałby w chuj kasy za przepowiadanie przyszłości. Gdy podążaliście wzdłuż korytarza echem niosły się ciężkie kroki. Oddział automatycznie stanął i przyjął pozycje obronne. Im dłużej zwlekali tym wyraźniejsze stawały się kroki. Dowódca kazał przygotować się an ogień zaporowy i czekać*

Mysz

*nie nie i jeszcze raz kurwa nie... teraz to i ja popuściłem... Przygotowałem się i starałem zasłonić za jakąś barykadą, jakąkolwiek* [Szefie. Jeśli to coś nas ma zabić.. aCi tutaj już strzelali i nic nie dało.. może tak ta płytka którą pan wziął.. Wyłączmy to skurwysyństwo!! Teraz póki jeszcze nie wyglądamy tak jak Ci tutaj *wskazuje na zwłoki wkoło*

Anfarius

Przełykam ślinkę. Próbuje sobie przypomnieć drogę do windy*Pierdolę to!*Zaczynam biec ile sił w nogach do windy. Nie oglądam się za siebie. Szybko, szybko, szybko... dasz radę... szybko!*Aaaaaaaaaaaaa...!*Krzyczę dziko.