MG Anfarius: Sesja #6: "Zespół"

Anfarius

Słońce powoli zaczęło zachodzić, gdy wjechaliście na autostradę Chicago-Detroit. Od Detroit dzieli was jakiś od pięciu do sześciu kilometrów. Za niedługo powinniście zobaczyć pierwsze zabudowania. Chcielibyście już dojechać, a zarazem boicie się tego. Nie wiecie, jak społeczność Detroit zareaguje na popełnione przez was morderstwo na Chip. Na autostradzie jest spokojnie, pusto. Chce wam się już spać, ale do Detroit dzieli was już tak niewiele.

Dartius

*wyciągam z tobołka swoje rzeczy(czapkę gogle i szal z płótna) i ubieram się w nie chcąc zamaskować nieco swój wygląd.*

Dawid Harleyson

Ja próbuje sie nieco zdrzemnąć na tylnim siedzeniu. Jedyne o czym marze to paczka fajek za które mógłbym zabić własną matke....zaraz....przecierz zabilem wlasna matke.... ehh te wspomnienia.

Mysz

Badum dum..piribi dam dum dum...tarara... iiiiiiii haaaaaa!!!!!*wyciągam z cadillaca wszystko co możliwe dając konkretnie po piździe. Deptam po dechach wyciągając z niego wszystko. Już niedaleko w domu*

Anfarius

Słońce już zaszło, jego ostatnie promienie oświetliły waszą różową karoserię. Gdy pojawiły się pierwsze gwiazdy wreszcie wjechaliście do miasta. Detroit to raj. Raj dla kierowców, mechaników, pilotów i menadżerów. To raj na ziemi. Przejeżdżacie po podziurawionej drodze. Nikt już po niej nie jeździ, tylko parę osób chodzi jeszcze po chodniku, to szczury. Niespodziewanie przed wami pojawia się blokada z samochodów różnej marki, pomalowanych na czarno z czerwono-żółtymi płomieniami. Za tymi samochodami kryją się osoby w czarnych kurtkach, większość ma łyse głowy z czerwono-żółtymi płomieniami. W rękach trzymają UZI i pistolety typu Glock. Z okien pobliskich budynków także wyłaniają się osoby w czarnych kurtkach, trzymają jednak zupełnie inny typ broni - AK Kałasznikow. Celują w was, ale jeszcze nie strzelają. Szczury pochowały się w ruinach budynków.

Dartius

O kurwa....*rzuciła pod nosem i powoli podniosła ręce do góry*mmmm hej chłopaki? Mogę wiedzieć co robicie z tym całym sprzętem??

Dawid Harleyson

Obserwuje całą sytuacje z charakterystycznym dla mnie spokojem gdyż jak wiadomo leje na wszystkich i wszystko. W między czasie wyjmuje pare nabojów z karabinu który zostawiła nam Chip i chowam do kieszeni tak na wszelki wypadek jakby sie zrobiło nieco gorąco.

Mysz

Kurwa...jego...mać...*podnoszę ręce do góry wyciągając na zewnątrz samochodu by były widoczne dla nich. Mówię do towarzyszy*Mamy mały problem... To są Flame Gods... sponsorowali mnie i Chip... zapewne już wiedzą... miło sie z wami współpracowało...

Anfarius

Z jednego z wozów wychodzi do was wysoki na jakieś dwa metry łysy facet. Ma na sobie taką samą kurtkę co inni, w ręku ma Kałasza. Całą głowę ma w czerwono-żółtych płomieniach. Na czole ma czarny napis "FG". Podchodzi do was. Celuje swoją bronią w Mysz:
- A więc, myszko... postanowiłeś nas zdradzić, co? I jeszcze masz czelność się tu pokazywać, co? I jeszcze jeździsz sobie wozem Chip, co? Przyrzekam ci, że za chwilę twoje flaki załatają tą drogę - ogląda cię od stóp do głowy - No, może nie tylko twoje flaki, jest ich za mało - Po tych słowach zaśmiał się. Cały gang mu zawtórował, nawet niektóre szczury wyszły z ruin i zaczęły się śmiać.

Dartius

Nie no ludzie....na pewno możemy się jakoś dogadać*staram się wyglądać przekonująco."gdybym tylko miała amunicję....i 300 m odległości"Pomyślała ale szybko wyrzuciła tą myśl z głowy*

Dawid Harleyson

"Pierdole ich... ja swojej skóry nie przedam łatwo jakimś zasrańcom z Detroid."-powiedzialem sobie w glowie po czym, staram sie jak najciszej załadować mojego kałacha nabojami z karabinu mając na uwadze to że mam jeszcze pare w kieszeni. Zachowuje przy tym poważną mine jak na Gangera przystało.... nie dam po sobie poznać ze cokolwiek mnie ruszy.

Mysz

Chciała mnie zabić...wyścig wygrała dzięki mnie... weźcie wóz i mnie ale tych dwojga zostawcie nie są niczemu winni...*mówię patrząc w ziemię... pogodziłem się już z tym że zaraz Herbert...bo tak miał na imię szef tego gangu wpakuje mi kulkę w łeb. Zwróciłem spuszczoną głowę ku Amy i patrząc kątem oka powiedziałem*Jeśli uda wam się przeżyć zaopiekuj się Igorem...Proszę...

Anfarius

Herbert wycelował w twoją głowę, prawdę mówiąc przyłożył lufę swojego AK do twojej głowy:
- O nie! Oni podróżowali z tobą, więc też zginą... poza tym, możemy się zabawić z tą małą - kiwnięciem głowy wskazał na Amy. Cały gang zaryczał ze śmiechu. Możliwe, że tak właśnie zakończy się wasze życie. I nagle, z jednaj z bocznych uliczek upchanej gdzieś między uliczkami wyjechał szary, opancerzony samochód. Miał zaciemnione szyby. Jedna z szyb otworzyła się i ręka z UZI wystrzeliła dwa pociski w stronę Herberta. Jego ramię zaczęło krwawić a on krzyknął i padł na ziemię. Wszyscy gangerzy zwrócili swoją broń w stronę szarego samochodu. On natomiast zatrzymał się przed wami i wysiadł z niego wysoki mężczyzna. Wyglądał mniej więcej tak:

Miał jakieś 170cm. Uśmiech na jego twarzy zaskoczył gangersów a cybernetyczne oko wpatrywało się w nich. donośnym głosem powiedział:
- Koniec! Ci ludzi są pod moją protekcją, pod protekcją Ligi. Spróbujcie ich skrzywdzić, a zginiecie, nawet w odległym Vegas! - gangerzy schowali broń, wpakowali się do samochodów i bez słowa odjechali. Ci, co byli w budynkach wyszli, i wzięli ze sobą Herberta. Uciekli gdzieś.

Dartius

Eeee pod protekcją ligi??*zaskoczyło Ją nieco odmienne zakończenie*Ma się oczywiście rozumieć ,że teraz zajmie się nami Liga prawda?*westchnęła i wysiadła z samochodu.Zdjęła przy tym czapkę*

Dawid Harleyson

Wiecie co... - zaczołem " Sram na to czy jesteśmy pod protekcją jakiejś ligi czy nie, nie wiem kim jesteś koleś ale to mnie jakoś mało obchodz, Dzięki za to że urowałeś tych zasrańców przedemną i w ogole dzięki za wszystko ale musimy juz jechać. Amy powiedz panu ładnie dzieńdobry i wsiadaj bo jedziemy."