MG Anfarius | Wspomnienia Stevena | Sesja #2 *Elektro*

Banderas

Wchodzę do wolnego pokoju

Anfarius

Zawiasy w drzwiach strasznie skrzypiały gdy wchodziłes. W pokoju było ciemno, ale szybko znalazłes włącznik swiatła, na scianie po prawej stronie. Pomieszczenie było stosunkowo małe, na oko 3x4 metra kwadratowego powierzchni. Tym, co dawało switało była zwisająca z sufitu żarówka, ale zawsze lepsze to niż swiecelub latarka. Okno znajdowało się na dłużej scianie, dokładnie naprzeciwko ciebie. Widok nie był powalający - jeden z kominów. Łóżko, nie prycza, znajdowało się na krótszej scianie pod twojej prawej stronie, obok łóżka stała nocna szafka, stara bo stara, ale była. Na niej leżałelektroniczny zegarek. Wskazywał godzinę 23:57. Po twojej lewej stronie znajdowały się drugie drzwi, prowadziły do bardzo malutkiej łazienki. Znajdował się w niej tylko sedes i umywalka, ale lepszy rydz, niż nic. A to było nawet więcej niż rydz.

Dopiero teraz zdałes sobie sprawę, że wszystko co posiadasz zostało w jukach przy koniu. Prawie wszystko bo przy sobie miałes nóż, Desert Eagla, jedną dawke lekarstwa "na wszelki wypadek jakbym oddalił się od juków" i... talizman "Wiecznosć". Zegare elektroniczny zapiszczał - 0:00.

Banderas

"Ehh głupi.. dobra, no to się wracamy do konia.. zapaliłbym sobie.." Zgasiłem światło, zamknąłem drzwi i wróciłem do konia