FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Sesje Neuroshimy Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólnie
----------------
Newsy
Offtopic
Opowiadania
GRY
----------------
Sesje Prowadzone
Sesje Zakończone
Wasze Postacie
Bohaterowie Niezależni
Neuroshima
----------------
Profesje
Pochodzenia
Mechanika
Broń
Sztuczki
Shoutbox
----------------
Box
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Anfarius
Wysłany: Śro 23:10, 05 Gru 2007
Temat postu: Ćpuny (v.2.0)
- Widzisz, chłopcze. To właśnie do tego doprowadził nas ten pieprzony Moloch! Ale widzisz, Tornado -
Twój rozmówca pokazał ci małą, czarną tabletkę w świetle ostatniej, przygasającej świecy
- To jest Tornado. Ci z NY mówią, że to jest gorsze od Molocha... Nie mają racji! -
Ćpun zacisnął rękę
- Te tabletki to zbawienie! Dzięki nim wracamy do lepszych czasów! Teraz, te mendy -
zauważasz nieznaczny ruch głową w cieniu małego pomieszczenia. Inne kształty opierały się o ściany, wszystkie w narkotycznym śnie
- Oni, teraz są tymi, którymi byli przed wojną. Lub tymi, którymi chcieliby być -
Bosa, zabrudzona stopa wysunęła się z cienia a światło świecy oświetliło poobgryzane paznokcie
- Uaaa... Tak... Dobrze... Widzisz, przed wojną żyło się dużo lepiej. Przed wojną nie było Molocha, mutantów i innego gówna. Przed wojną maszyny pomagały ludziom, kobiety i dzieci chodziły sobie po parkach. Ja, przed wojną byłem naukowcem. Szanowanym naukowcem. A teraz? Popatrz, czym się stałem! -
Dziwnie zniekształcona twarz wysunęła się z cienia. Bez włosów i brwi. Człowiek z obłędem w oczach popatrzył się na ciebie. Z jego ust wydobywał się niewiarygodny smród. Zakrzepnięta krew ubarwiała ten obraz autodestrukcji
- Ta... TO robi z nami dzisiejszy świat. A tacy jak my, żyjemy dzięki Tornado. Żyjemy, bo wiemy, że gdy dzień się skończy wrócimy tutaj i pójdziemy z powrotem do naszych rodzin w czasach przed wojną. -
Twarz schowała cię w cieniu
- A jak zarabiamy na Tornado? Chłopcze, jesteśmy szczurami. Chodzimy po ruinach i szukamy różnych skarbów. To dochodowy interes. -
Nagle, jeden z ćpunów obudził się, podbiegł do was chwiejąc się. Chwycił cię za koszulkę, a tobie zrobiło się niedobrze ze względu na smród. Po chwili odezwał się:, "W Jakiej Rzeczywistości Jesteśmy?"
- Ok, Jimmy, jesteśmy w rzeczywistości "#32 - Moloch I Jego Zabaweczki" -
Jimmy mrugnął oczyma i troszkę się jąkając wymówił: "O Kur... wa... jego... mać... ee... aa... chyba wracam do... #11-nastki..." Jimmy padł na ziemię i zasnął przewracając świecę
- Cholerny skurwysyn... Zapracowałem na tą świecę... OK mały... Chyba też się wybiorę do #11-nastki albo #12-nastki -
Widzisz jak twój rozmówca łyka czarną tabletkę i w chwilę później jego głowa, ciągnąc za sobą ciało, uderza o ziemię.
Teraz zostałeś sam, pośród ciemności, z tuzinem śpiących ”towarzyszy”. W ręce trzymasz Tornado. Chcesz się zanurzyć po raz pierwszy, i zobaczyć jak wyglądał świat przed Molochem. Ciągnie cię w stronę czystego świata, w którym każdy jest ci bliźnim. Bierzesz tabletkę i łykasz na sucho. Czujesz dziwne mrowienie w brzuchu, bierze cię na wymioty. Oczy zaczęły ci się kleić a ty przypominasz sobie słowa ćpuna "Każdy, jak zażywa pierwszy raz, puszcza pawia" Wymiotujesz i zasypiasz.
Otwierasz oczy, miły wiaterek orzeźwia cię. Patrzysz na dość duży, klasyczny wentylator. Leżysz na wznak na miękkim łóżku, jesteś przykryty błękitną pościelą. Czujesz coś ciepłego na swojej lewej piersi, patrzysz w tę stronę i widzisz rękę kobiety. Długie blond włosy przysłaniają jej twarz. Jesteś w dość dużym pomieszczeniu. Ściany pomalowane na błękit, podłoga pokryta białym dywanem. Na lewo od łóżka, przy ścianie stoi biurko i komputer na nim. Wygląda na sprawny i bardzo zadbany. Po prawej szafka nocna z powieścią "Z Zimną Krwią". W pokoju znajduje się także szafa, przepiękny mebel. Za tobą na ścianie jest dość duże okno, przysłonięte roletami, jednak snop światła wpada do pokoju. Na przeciwległej ścianie znajdują się drzwi, pięknie wykonane - drewniane. Jesteś, W Domu. Powoli wstajesz z łóżka, co chwilę tracisz równowagę. Czy to tak właśnie działa Tornado? Przez głowę przylatują ci pojedyncze myśli *Mały Czerwony Rowerek, Szkoła Podstawowa, Praca, Żona, Dzieci* To nie twoje wspomnienia. To nie jest twoje ciało! Ale w takim razie, co tu robisz.
Chwiejąc się wychodzisz z pięknego pokoju prosto na ciemny, pokryty w brudnej żółci korytarz.
Chłodny wiatr dał ci się we znaki, czyjeś wspomnienia wyleciały ci z głowy. W prawym rogu korytarza siedziała pod ścianą znajoma ci skądś postać. Kruczoczarne, rzadkie włosy opadały na karykaturalną twarz. Ubrana w łachmany nie wydawała ci się realna. Podszedłeś bliżej, było coraz chłodniej, a ty coraz bardziej przypominałeś swoją prawdziwą postać. Straciłeś łachmytę z oczu. Byłeś tylko ty, w swojej pierwotnej postaci i ciemność. Budzisz się. Leżysz na ziemi, zlany potem. Coś oświetla twoje ciało. Patrzysz w stronę światła. To jest... Latarka. Ktoś stoi nad tobą. Próbujesz wstać, lecz coś cię powstrzymuje. To czyjaś noga. Światło zapala się. Cały pokój jest oświetlony. Na ścianie za tobą jest jedna wielka plama krwi. Pod ścianą leżą wypompowane postacie twoich byłych "towarzyszy". Nad tobą stoi facet, w białej koszuli i jeansach. Trzyma nogę na twoim karku i przyciska do ziemi. W rękach trzyma pompkę, celuje prosto w twoją twarz. Za nim, podobnie ubrana postać. Trzyma bardzo jasną lampę.
- Co? Młody, niezniszczony jeszcze chłopak pośród tego główna?! -
Facet patrzy na ciebie trochę zdziwiony
- Ćpałeś Tornado, co, synku? -
jego usta wykrzywiają się w lekki uśmiech.
- Wiesz, ze Tornado na terenie NY to przestępstwo? I nawet nie mogłeś zażyć w pełni szczęścia powrotu do tamtych czasów... Przytrafiło ci się to samo, co każdemu nowicjuszowi. Piękny początek i koszmarny koniec, co? I widzisz, gdybyś nie brał może bym cię oszczędził. -
Nowojorczyk zdjął nogę z twojego karku i jedną ręko podniósł tak, że nogi utrzymywały ci się nad ziemią. Przyłożył ci pompkę do brzucha.
- Chcesz zginąć, chcesz?! –
Ryknął.
W twojej głowie zaczęły się kształtować obrazy typu twoich własnych flaków na ścianie, czarnych pigułek, które będą cię prześladować przez wieczność. A jeśli Bóg nie istnieje? A jeśli to całe pieprzone chrześcijaństwo to tylko bajki? Jeśli tak jest, to, co się z tobą stanie. Mimowolnie zacząłeś coś mamrotać a między nic nieznaczącymi słowami dało się usłyszeć "Nie, Proszę!" Zacząłeś płakać. Kołnierz twojej czarnej koszuli zaczął cię trochę dusić. Boisz się. Nie! Jesteś przerażony. Zaraz chmura śrucin wleci ci w bebechy. Zachłysnąłeś się powietrzem. „Ja… yhh… Nie chciałem!” Odkaszlnąłeś. „A może po śmierci… wrócę do… Domu?”
Potem tylko huk, głuchy, jakby oddany z oddali, moment bólu, przerażenie spowodowane widokiem jak przez mgłę wielkiej dziury w twoim brzuchu i... Koniec.
Czerwona łuska uderzyła o betonową podłogę. Nowojorczyk odrzucił zwłoki szesnastoletniego chłopca. Uderzyły o ścianę, ześliznęły się zostawiając ślad krwi i poległy przy zniszczonych trupach reszty ćpunów. Facet wyprostował się, podał broń drugiemu człowiekowi. Ten drugi był dużo młodszy, wzrostem jednak przewyższał towarzysza. Wziął pompkę i spytał jąkając się – Czy to naprawdę było konieczne? Można go było jeszcze ocalić. Mike! – Mike odwrócił się i ze stoickim spokojem odpowiedział – Brak Litości. – Wychodząc trącił kolegę ramieniem.
Obaj wyszli z ruin i podążyli ulicą NY - To już czwarty... a nie ma jeszcze południa.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by
JR9
for
stylerbb.net
Regulamin