Front

Dartius

*Kolejna zimna noc jakich wiele od ostatniego razu.Było spokojnie.....nazbyt spokojnie.Ci którzy siedzieli w okopach i wyglądali tylko co jakiś czas w poszukiwaniu oznak nadejścia kolejnej fali trzęśli się z zimna.Tony- nowo przybyły rekrut gdzieś z Minnesoty siedział pod kocem z kubkiem czegoś gorącego chcąc uzyskać nieco ciepła. Co jakiś czas jednoosobowe partole przechodziły koło okopów i prowizorycznych bunkrów.Czas wszystkim się dłużył.Mijały kolejne długie minuty.*
-Widział ktoś Johna?*zapytał któryś z żołnierzy patrząc gdzieś w ciemność*
-Poszedł sie odlać*odpowiedział jakiś inny który wyglądał na weterana.*
- No wiem ale to było ze 20 minut temu.*parę osób zaśmiało się z z Niego*
-Co ty niańka jego jesteś?*powiedział śmiejący się nowojorczyk trzymający kałasza*
-Pierdol się Mark*odpowiedział żołnierz wstając i pokazując środkowy paluch nowojorczykowi*-Dobra zaraz wrócę*wyszedł z okopu poprawiając spodnie i zarzucając M16 na plecy. Reszta siedząca w okopie śmiała się dalej* Idź...idź Mike-y....potrzymasz mu fiutka*powiedział Mark i zaryczał ze śmiechu. Reszta zawtórowała. Tony uśmiechnął się pod nosem popijając gorący napój*
Hej młody.Ile masz lat?*Tony obrócił się bo dojrzeć skąd padło pytanie. Zadał je dość smukły łysy mężczyzna opierał się o jakąś snajperę. wzrok miał łagodny*
-19 proszę pana*powiedział nieco niepewnie próbując się uśmiechnąć*
19....hmmmm trochę za wcześnie dla ciebie jak na Front ale cóż twój wybór.I nie mów do mnie pan-Jestem Duke*wskazał na siebie palcem i uśmiechnął się*
*rozmowy, żarty i śmiechy zostały przerwane długą karabinową serią która gdzieś w dali rozległa się.Niedługo przyleciał Mike-y cały przestraszony i zlany potem krzycząc*-MOLOCH NADCHODZIIIII!!!*wszyscy momentalnie zerwali się na równe nogi i podbiegli do prawej ściany okopu odbezpieczając broń.Niektórzy wybiegli gdzieś do tyłu i po chwili powrócili niosąc ze sobą ciężki sprzęt.Każdy jak tylko mógł wypatrywał wroga.Tony nie widział nic prócz ciemności.Ale ciemności nie trwała długo.Wkrótce rozpętało się piekło. Ogromne stalowe pająki z wieloma lufami, czołgi z ludzkimi korpusami, maszyny przypominające zlepki ludzi i części mechanicznych rozpoczęły kanonadę zbliżając się do nich.Każdy Dosłownie każdy ostrzeliwał maszkary czym tylko się dało.Ciężkie karabiny wypluwały dziesiątki pocisków w kierunku maszyn nie robiąc na nich większego wrażenia.Tony został nagle ochlapany posoką pobliskiego gościa który wychylił łeb nieco za wysoko.Oczy szerzej mu się otworzyły i zaczął panikować.Strzelał przed siebie gdzie tylko popadnie.Co jakiś czas zdarzyło się że na chwile pod naporem ognia cięższe maszyny zatrzymają się, lecz robiły to tylko po to by zciągnąć kolejną serią obrońców. Z mroku niczym strzały wybiegły mniejsze maszyny wielkości motocykli.Biegły prosto bez zatrzymania wprost do linii obrony.
-Łowcyyy!!*wykrzyknął Duke kierując cały możliwy ogień na zbliżające sie szybko stalowe maszkary.Większość zrobiła to samo.Tony nie wiedział co to łowcy ale nie miał zamiaru się przekonywać Skierował lufę garanda na jednego z Łowców i wystrzelił cały magazynek prosto w niego.Maszyna bez poważnej szkody wskoczyła do bunkra i zaczęła rzeź.Najbliżej był Mark którego flaki rozprzestrzeniły się po okolicy w sekundę.
-Żryj skurwielu*zaryczał któryś z żołnierzy i wystrzelił z obrzyna obydwa pociski naraz.Maszyna musiała oberwać w któryś z żyroskopów bo przewróciła się niemal natychmiast wierzgając ostrymi jak brzytwa odnóżami.Otaczający ją ludzie z uśmiechem rozbebeszyli łowcę kolejnymi pociskami i wrócili na stanowiska kierując ogień na wielki czołg z wieloma działami jakimiś ramionami i ludzką głową na samej górze* Duke zciągnij go!!*ktoś krzyknął.Duke przyklejając oko do lunety ulokował kulę prosto w środek głowy.Maszyna momentalnie zatrzymała się zaprzestając jakichkolwiek akcji. Wszędzie na najbliższych pozycjach obronnych frontu szło bardzo podobnie.Walka trwała bardzo długo. Wydawało się, że maszyny nie ustąpią , lecz zaczęły zawracać.Te wielkie i powolne niezdarnie obracały się. Te mniejsze zniknęły już niemal całkiem*
Taaaak!Wypierdalać do siebie, zajebane koszmary*wykrzyknął najbliżej stojący Tonego gość trzymający Mp5 w dłoni którą wywijał gdzieś w powietrze. Tony usiadł na ziemi cały roztrzepany. spojrzał na krew znajdującą sie na jego ciuchach i w okolicy.Ktoś poklepał go po ramieniu*
-Trzymaj się mały. Wojna jest okrutna i każdego dnia zbiera ze sobą mnóstwo osób.Musisz się przyzwyczaić bo nie ma na to innej rady.*obok niego siadł Duke który uśmiechnął się.Tony starał się uspokoić rozkołatane serce i poszarpane nerwy.Schował głowę w dłoniach a na ziemię gęsto posypały się łzy.Nie wiedział jak długo płakał. Domyślał się tylko jednego. Moloch przyjdzie znowu i znów zabierze parę ludzkich istnień..........

//pewnie zdarzy się parę interpunkcyjnych błędów ale naprawi się to później ^^//

Mysz

Dobre, a nawet bardzo dobre...czuć klimat ;] 9/10 Fajnie pokazany "koszmar" wojny i w ogóle bólu cierpienia... Gratz ^^